Drogeria
Drogeria – miejsce magiczne. Pojawiam się tam dosyć często, nie tylko by zrobić zakupy, ale popatrzeć, pooglądać, wypróbować, powąchać. Najbardziej w drogeriach lubię zapach. Kojarzy mi się z czystością, zadbaniem, czasami luksusem. Ale nie zawsze tak było.
Drogerie dawniej a dziś
Dawno, dawno temu takie sklepy nazywały się mydlarnie ( ta nazwa znów się pojawia na określenie sklepów z tradycyjnymi artykułami mydlarskimi) nie było w niej zbyt wiele, poza produktami dla praczek i gospodyń domowych.
Później nadeszła pora siermiężnych drogerii, w których królował proszek do prania ixi, następnie Pollena – ze słynnym Sienkiewiczowskim „ojciec, prać”, krem do wszystkiego – nivea, szampon familijny, dezodorant Bac (o, to już była namiastka luksusu) i perfumy o wiele obiecującej nazwie „Być może”. Był taki czas, że po te wszystkie dobra ustawiały się dłuuugie kolejki i nikt nie narzekał na jakość, marne opakowanie czy inne wady.
Dziś drogeria to poezja. Bogactwo asortymentu: kosmetyki, artykuły higieniczne, pielęgnacyjne, sanitarne, chemia do utrzymania czystości w domu, akcesoria różnego typu służące do pielęgnacji, higieny i ozdoby, wreszcie lekarstwa, które są sprzedawane bez recepty. A jakby tego jeszcze było mało, to można zadbać o psa i kota, kupując dla nich smakołyki. Zresztą, zawsze mnie zastanawia, czy karma dla naszych ulubieńców nie przeszła intensywnym, zwłaszcza dla zwierząt, zapachem i jak nasze pupilki to znoszą.
Drogerie popularne i drogerie ekskluzywne
Wiele je łączy, ale jeszcze więcej dzieli. Wiadomo, inna musi być zawartość portfela dla bywalców jednych i drugich. Co się daje najpierw zauważyć? Przede wszystkim inna ilość klientów. W tych popularnych „sieciówkach” zawsze jest pełno klientów, a między półkami trudno się przecisnąć.
Zawsze jest tam mnóstwo młodzieży, zwłaszcza płci nadobnej, bo można a to za darmo się „popsikać”, a to wypróbować szminkę czy cienie do powiek. Ilość towaru oszałamia, półki dosłownie się uginają.
Choć to „mój” sklep, trochę mnie do niego zniechęca widok oszklonych szafek zamykanych na klucz, a skrywających droższe kosmetyki. Mimo stale kręcących się tam osób z obsługi, widocznie istnieje jakieś zagrożenie dla towaru z wyższej, a właściwie zamkniętej półki. Nie lubię, jak się mnie traktuje jak potencjalnego złodzieja.
Drogerie nazwane przeze mnie ekskluzywnymi najczęściej podziwiam przez szybę. Przesadzam z „podziwianiem”. Po prostu przechodząc obok rzucam okiem. Zawsze pusto, zawsze pięknie, zawsze sterylnie, towar wyeksponowany ze znajomością rzeczy, bo też i nie ma go zbyt wiele. Artykuły markowe, znane nazwiska projektantów i producentów. Ceny oszałamiające!
Drogerie internetowe
Jest ich co niemiara. Jedne proponują bardzo zróżnicowany asortyment, inne specjalizują się w wybranych produktach czy markach.
Dlaczego warto w nich kupować? Argumenty „za” są dwa (powstał mimowolny rym, a pani od polskiego zawsze przestrzegała przed rymowaniem w prozie, ale nic to, może tego nie przeczyta). Po pierwsze to oszczędność czasu, a po drugie – pieniędzy. Jeśli masz już sprawdzony krem, perfumy, dezodorant, szampon, puder czy farbę do włosów, na pewno kupowanie na odległość nie jet związane z żadnym ryzykiem. Podobnie, jak ktoś poleca dany produkt, więc masz pewność, że zakup będzie trafiony.
Kto zawierza reklamom i informacjom producenta, też chętnie stanie się klientem drogerii internetowej. Jeśli nie ma czasu na wybieranie artykułów w sklepach, a to zdarza się coraz częściej paniom i panom, najlepszym wyjściem jest hurtowy zakup niezbędnych do pielęgnacji i upiększania ciała akcesoriów. W „zwyczajnym” sklepie też przecież nie wszystko otworzysz, powąchasz, wypróbujesz. A na stronach drogerii znajdziesz wystarczające informacje na temat wybranego produktu.